Śliwki i jabłka obrodziły w tym roku wyjątkowo, mam to szczęście że mogę korzystać z darów ogrodu moich rodziców, wręcz nawet muszę :) Tak czy inaczej z tych właśnie świeżo zebranych owoców ugotowałam pyszny kompot. Piliśmy go nie do obiadu tylko tak, po prostu. Taki kompot jest zdrowy, nie ma sztucznych dodatków, smakuje sto razy lepiej niż napoje ze sklepu, którymi czasami tak się zachwycamy. A dodatkowy plus tego wszystkiego, że owoce się nie marnują i mamusia dumna i zadowolona, że córeczka pamięta stare czasy i kompot potrafi ugotować ;)
Składniki, których będziemy potrzebować:
- śliwki Kobyłki* 25 sztuk
- jabłka 6 sztuk (średniej wielkości)
- cukier 4 łyżki
- woda 1 litr
* Nazwa raczej zwyczajowa, odnosząca się do kształtu wyżej wspomnianego owocu. Próbowałam wyszperać w necie jaka to może być odmiana śliwy, bo owoce duże, pyszne, miąższ łatwo odchodzi od pestki. Z moich poszukiwań wychodzi, że to Opal, ale 100% pewności nie mam. U nas te śliwy są odkąd pamiętam i zawsze mówiło się na nie Kobyłki.
Sposób wykonania:
Owoce myjemy. Śliwki pestkujemy, jabłka obieramy, kroimy na ćwiartki, pozbawiamy gniazd nasiennych. Owoce zalewamy wodą. Całość doprowadzamy do wrzenia, słodzimy.
Kompot gotujemy 5- 10 minut. Podajemy schłodzony, z owocami lub bez. U mnie na ogół z owocami.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj! Cieszę się, że jesteś. Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz podzielić się swoją opinią na temat przepisu, napisz! Ten blog jest dla Ciebie... Do zobaczenia.