Dzisiaj, rzekomo bardziej doświadczona w kuchni, wiem że do tych z gliniaka daje
się mniej soli i nie daje się chrzanu. Można je więc nazwać małosolnymi, ale ja zostaję przy nazwie kiszone. Tak czy tak, mają niepowtarzalny smak.
Najlepiej zajada się je z kromką chleba posmarowaną masłem, albo domowym smalczykiem. Przyznam, ze wolę ze smalczykiem, ale podobno to niezdrowe, więc każdy musi zyski i straty rozważyć we własnym sumieniu. Moim zdaniem z umiarem można wszystko. :)
Zmierzając do przepisu, powiem jeszcze tylko, żeby nie było niedomówień, że Stasia to moja mamunia i to zrobione według jej przepisu ogóreczki, jeśli się ewentualnie zdecydujecie, będziecie zajadać. Polecam!
Składniki, których będziemy potrzebować:
- ogórki tyle, ile uzbieramy
- garść kopru z kwiatem
- sól (2 płaskie łyżki na 1 litr wody)
- czosnek (2 ząbki na 1 kg ogórków)
- mała piętka chleba
dodatkowo:
- duży szklany słój lub gliniany garnek
- talerz
- ciężarek, najlepiej taki od wagi szalkowej
- lniana ściereczka
- gumka lub sznureczek do obwiązania słoja
Sposób wykonania:
W pierwszej kolejności gotujemy wodę z solą. Ilość wody zależy od ilości ogórków. Generalnie rzecz w tym, abyśmy mieli tyle wody, ile potrzeba do przykrycia ogórków.
Jeśli już wiemy ile wody gotujemy, odmierzamy sól według proporcji, którą podałam powyżej i dodajemy do wody. Całość doprowadzamy do wrzenia, po czym odstawiamy do
wystudzenia.
W czasie, gdy woda nam stygnie, myjemy ogórki. Przygotowujemy koper i czosnek.
Na dno gliniaka układamy opłukany koper, zwijając go na kształt wianka. Następnie układamy ogórki, dodajemy obrane ząbki czosnku (w całości). Jeżeli słona woda jest
już zimna, zalewamy nią ogórki. Na wierzch dajemy piętkę chleba, którą nakrywamy talerzem (układmy go do góry dnem). Talerz dociskamy, stawiając na nim kilkukilowy ciężarek. Teraz słój lub garnek nakrywamy ściereczką i obwiązujemy sznureczkiem lub gumką. Ogórki odstawiamy w ciepłe miejsce, pamiętając jednak, aby nie stały w pełnym słońcu.
Według mnie ogórki najlepiej smakują po tygodniu kiszenia, są wtedy jednocześnie lekko kwaskowe i słodkawe.
Jeśli jest bardzo ciepło czasami próbuje je już po 5 dniach. Znam też takich, co po 3 dniach wyjadają półsłodkie ogórki, niestety ja się jeszcze do takich nie przekonałam.
Co jeszcze?
A tak! Teoretycznie można by jeszcze ułożyć koper na ogórkach, ale ja tego nie robię z dwóch powodów. Nie przepadam za nadmiernym zapachem kopru, po drugie
jest mi łatwiej dostać się do ukiszonych ogórków :) Na zdjęciu głównym koper na wierzchu... zapomniałam dać na spód i musiałam jakoś wybrnąć. :)
Jeżeli ogórki są ukiszone ze słoja usuwamy chleb, który przyspieszał kiszenie. Możemy także pozbyć się ciężarka i talerzyka.
Ogórki zjadamy na bieżąco do obiadu, do chleba, albo same, ot tak na przekąskę. Czasami, jeśli trochę ogórków chcę przechować kilka dni dłużej, przekładam je do litrowych słoików, zaklewam wodą z kiszenia, zakręcam i wstawiam do lodówki. Utrzymają się spokojnie tydzień dłużej, może troszkę więcej. Zbyt dugo nie ma ich co trzymać, bo mogą stracić smak i jędrność.
Smacznego.
Beatko,te z gliniaczka są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńkiedyś też nie bardzo rozumiałam różnicę-dziś do mnie dociera dlaczego były one określane mianem najlepszych :) nie wiem czy o tym pisałam czy też nie,ale ja do swoich daję tylko sól kamienną niejodowaną lub himalajską :)
>buziaki<