Z dzieciństwa pamiętam doskonałą fasolkę mojej mamy. Nie była "wypasiona", takie to były czasy... żyło się raczej oszczędnie. Jadło się skromnie, ale smacznie.
Poniżej fasolka mojej mamy wzbogacona o smak lubczyku. Polecam.
Składniki, których będziemy potrzebować:
- młoda fasola Jaś 1/2 kg
- cebula 1 szt
- kiełbasa (u mnie zwyczajna) 400g
- marchew 1 szt
- pietruszka 1 szt
- czosnek 2 ząbki
- majeranek 1 łyżka
- sól
- pieprz czarny mielony
- lubczyk 1/2 łyżeczki
- przecier pomidorowy (jeżeli ktoś lubi)
- mąka 3 łyżki
Fasolę zalać wodą, gotować pół godziny (o tej porze roku nie mamy świeżej fasoli, więc suchą fasolę należy dzień wcześniej namoczyć a rano nie wylewać wody i
gotować fasolę około godziny), po czym dodać marchew, pietruszkę.
Wszystko razem gotować do miękkości "Jaśka", doprawiając do smaku solą i pieprzem.
W czasie, gdy fasola się gotuje przygotowujemy resztę składników potrzebnych nieco później.
Kiełbasę i cebulę kroimy w kostkę, podsmażamy na patelni.
Gdy groch jest miękki*, dodajemy usmażoną kiełbasę, czosnek oraz suszony majeranek i lubczyk. Wszystko razem gotujemy jeszcze chwilę.
W tym czasie na tłuszczu spod kiełbasy sporządzamy zasmażkę 3 st, czyli: mąka musi mieć kolor dość mocno brązowy, wówczas możemy wlać zimną wodę.
Całość energicznie mieszamy i doprowadzamy do wrzenia.
Zasmażkę wlewamy do fasoli, mieszamy i gotowe.
* U nas sprawdzamy miękkość fasoli w ten sposób, że wybieramy jedną z nich na łyżkę i dmuchamy na nią. Jeżeli skórka łuszczy się, odchodzi,
to znaczy, że fasola jest ugotowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj! Cieszę się, że jesteś. Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz podzielić się swoją opinią na temat przepisu, napisz! Ten blog jest dla Ciebie... Do zobaczenia.